Firmie Action i Kasi Z. …

Firmie Action i Kasi Z. …

… za nieskończoną wiarę w nas. Bo inaczej tej pomocy nie da się opisać…

Czasem stajemy wobec problemu, który nie ma prostych rozwiązań. Chciałabym dość wyjątkowo Państwu opowiedzieć tą historię z mojej perspektywy – Anny Kłos, Koordynatorki Pomocy Humanitarnej Domu Matki, na którego stronie się Państwo znajdują. Ta historia jest ona dla mnie niezwykle wzruszająca.

Jakiś czas temu wymyśliłam najbardziej szaloną rzecz dotychczas… Na naszej ulicy gdzie jest Dom Matki nie ma latarni. Nasze dziewczyny, w szczególności uchodźczynie, które pracują w Domu bały się przychodzić na nocną zmianę i wracać z popołudniowej. Mają doświadczenia uchodźcze, wojenne, a poza wszystkim samotna dziewczyna chodząca po ulicy na której jest całkiem ciemno i nie widać nic na 2 metry do przodu, zwykle nie czuje się bezpiecznie…

Zastanawiałam się co z tym zrobić i doszłam do wniosku, że nie ma rady – trzeba załatwić światła. Dziewczyny nie mogą się bać przychodzić do pracy, nasze mamy czasem też jeżdżą na wizyty do lekarza późnym wieczorem (przychodnie działają do 20…), czasem też wychodzą na wieczorny spacer… Więc musimy zapewnić im zarówno komfort psychiczny, poczucie bezpieczeństwa jak i tak na prawdę zwiększyć bezpieczeństwo. Nasza uliczka jest malutka, nie ma chodnika, więc zarówno samochody jak i nasze dziewczyny chodzą po ulicy. Gdy jest ciemno dużo ciężej kierowcy dostrzec, że ktoś idzie ulicą…

Dzięki firmie Provident udało się szybko zorganizować vouchery na taksówki dla naszych pracownic, aby czuły się bezpiecznie, ale wciąż to nie rozwiązywało braku światła…

I tutaj z pomocą przyszli niezrównana Kasia Z. i firma Action, którzy wierzą we mnie, w nasz Dom, w naszą misję i we wszystko co robimy. Nieustannie jestem pod wrażeniem zaufania jakim nas Państwo obdarzają… Bo gdy powiedziałam (w skrócie) „Hej, potrzebujemy masę lampek solarnych, żeby zainstalować na ulicy”, to firma Action… dała nam te lampki!

Mieliśmy trochę komplikacji z montażem, ale tutaj cali na biało, znaczy w moro, weszli żołnierze Canadian Armed Forces, którzy pomogli nam w instalacji lampek na słupach, które stoją przy drodze….

I proszę Państwa – dziś szłam ulicą oświetloną tak jak na zdjęciu we wpisie… Jak tylko przechodziłam lub przejeżdżało auto to światła się zapalały.

Nawet nie wiem jak mam za to dziękować…

Ale z pewnością wiem za co: za wiarę i zaufanie, że każdy z nas może zmienić świat. Bo same lampki są przede wszystkim obrazem tego co jest dla mnie najwspanialsze i najbardziej wzruszające w tej historii, czyli zaufania, którym nas Państwo obdarzyli. Dzięki Państwa pomocy, ale też właśnie wiarze w nas i nasze działania, każdego dnia, krok po kroku, kawałek po kawałku, zmieniamy świat na lepsze. Jestem niesłychanie dumna mogąc mieć przy tym takich partnerów i przyjaciół jak każdy z Państwa, którzy nam pomagają.

Dziękuję serdecznie w imieniu swoim, naszych pracownic i mieszkanek firmie Action za całe wsparcie.

Chodziłam dziś po tej naszej małej, ciemnej uliczce i cieszyłam się jak dziecko, gdy kolejne lampki się zapalały. Obserwowanie jak się włączają i oświetlają drogę jest dla mnie największą nagrodą za cały nasz wysiłek wkładany każdego dnia. Bo jest dla mnie najbardziej oczywistym dowodem na Państwa wiarę w nas. A dla nas – marzycieli wierzących w to, że to świat musi się do nas dostosować, a nie my do niego, nie ma nic bardziej wartościowego.

Jestem ogromnie wzruszona mogąc dziś napisać te podziękowania.

Dziękuję, Дякую, thank you.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *